Młyn Grodzkiego w Niedrzwicy Kościelnej
Historia Młyna
Każda miejscowość posiada charakterystyczne dla siebie miejsce związane z jej historią bądź mieszkańcami. Najczęściej jest to kościół, stary dwór czy pałac, ale również może to być obiekt związany z rzemieślniczą działalnością ludności, np. kuźnia, piekarnia, mleczarnia czy też młyn. I właśnie młyn wpisał się na trwale w niedrzwicki krajobraz. Wyniosły, dumnie stoi od ponad dziewięćdziesięciu lat przy drodze prowadzącej do Borzechowa. Znają go wszyscy mieszkańcy, nie sposób bowiem go nie zauważyć. Mijano go, idąc do kościoła, zmierzając na cmentarz, wybierając się do mleczarni, wędrując do lasu czy też jadąc w stronę Chodla. Przed laty korzystali z jego usług gospodarze nie tylko z Niedrzwicy Kościelnej, ale i z Borzechowa, który przynależał w minionym stuleciu do tutejszej parafii. Od kilku lat młyn jest w stanie spoczynku, trwają w bezruchu młyńskie koła, milczą maszyny. A jego historia jest bogata, związana z Niedrzwicą Kościelną od 1930 roku.
W tymże to roku, 18 marca do Wydziału Przemysłowego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie wpłynęła prośba o orzeczenie przydatności placu w Niedrzwicy Kościelnej pod budowę młyna. Prośba wpłynęła od Jana Grodzkiego syna Pawła, urodzonego w 1896 roku we wsi Święcice w gminie Olechowice, zamieszkałego w Szczuczkach, ożenionego z Leokadią Woch miejscową panną. Prowadził on w Szczuczkach młyn i teraz taką działalność chciał rozwinąć w Niedrzwicy.
Rozpoczął starania o wydzierżawienie placu od Anny Iwanickiej i 2 kwietnia 1930 roku taką zgodę uzyskał. Umowa dzierżawna pomiędzy Anną Iwanicką, właścicielką gospodarstwa wiejskiego we wsi Niedrzwica Kościelna a Janem Grodzkim zawarta została 31 lipca 1930 r.
„P. Anna Iwanicka wydzierżawia p. Janowi Grodzkiemu plac przestrzeni mający jedną morgę (…) znajdujący się przy drodze wiodącej do Chodla od łąki do budynków tejże Anny Iwanickiej, a to na przeciąg 15-tu lat (piętnastu lat). Jan Grodzki na wzmiankowanym placu pragnie wybudować młyn motorowy, dom mieszkalny i w ogóle wszelkie zabudowania gospodarskie, na co p. Iwanicka zgadza się i nie będzie czyniła żadnych przeszkód”.* Ustalono czynsz dzierżawny na 15 metrów (q) pszenicy rocznie płaconych kwartalnie z góry „lub też ewentualnie pieniędzmi podług wartości pszenicy w dniu płatności”.* 10 czerwca 1930 roku Jan Grodzki uzyskał zgodę Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie na budowę młyna, a 20 czerwca zatwierdzono projekt budowlany młyna drewnianego, krytego blachą i jego urządzenia wewnętrznego oraz wpisano do rejestru zakładów przemysłowych pod pozycją 163. Młyn zbudowano z drewna kantowego obitego deską, a motorownię z pruskiego muru. Budynek ukończono 4 września 1930 roku i wystąpiono o przyznanie koncesji.
Budowa i wyposażanie młyna zgodnie z przepisami były kosztowne jak na owe czasy i należy przypuszczać, że właśnie kwestie finansowe spowodowały, że 20 kwietnia 1931 roku Jan Grodzki odsprzedał „ (…) p. Józefowi Chodorowskiemu jedną trzecią młyna (…) znajdującego się w Niedrzwicy Małej gm. Niedrzwica Duża pow. Lub. za ogólną kwotę 8750 zł (słownie ośmiu tysięcy siedemset pięćdziesiąt zł)” **. Pełnoprawnym współwłaścicielem Józef Chodorowski stał się od 21 maja 1931 r.
Noc z 16 na 17 stycznia 1933 roku była nocą tragiczną. Wybuchł pożar i młyn spłonął doszczętnie. Właściciele przystąpili do odbudowy wspierani przez okoliczną ludność. Odbudowę młyna i utrzymanie dotychczasowych warunków dzierżawnych potwierdza aneks do umowy z dn.15 lipca 1933 roku podpisany przez zainteresowanych i Wójta Niedrzwicy Dużej Jana Kucharskiego. We wrześniu 1934 ruszył młyn odbudowany przy znacznym wkładzie miejscowej ludności oraz gospodarzy z Kolonii Borzechów, o czym wspominała w swych opowieściach najstarsza, nieżyjąca już mieszkanka wsi p. Marianna Figurowa. Młyn systematycznie poddawany był ocenom i kontrolom. Ta z 1935 roku nakazuje uzupełnianie braków sanitarnych i z zakresu bezpieczeństwa pracy w wyposażeniu młyna, m.in.: studni, ubikacji, środków przeciwpożarowych, zamknięcia wsypu do zasypywania paliwa. Wspólnicy mieli więc do pokonania wiele trudności. Jako że Jan Grodzki miał 66,5% udziału, w jego rękach spoczywał zarząd młyna (na podstawie dobrowolnej umowy z dnia 1 kwietnia 1937 r.), kasa obliczana była pierwszego każdego miesiąca, a nadwyżki dzielone według udziału.
Młyn Grodzkiego rok 1936
Niewiele wiadomo na temat pracy młyna w okresie okupacji. Był to trudny czas dla mieszkańców wsi i dla młynarza. Obowiązkowe kontyngenty dla okupantów ograniczały znacznie zapasy zbóż rolników. Nie chciano oficjalnie mielić zboża na mąkę czy robić kasz, bo istniało ryzyko, że zostaną zagarnięte przez okupanta. Wiele lat temu wysłuchałam opowieści pana Eugeniusza Wyroślaka, który wiedząc, że jestem wnuczką Jana Grodzkiego, wspominał mojego dziadka. Jako ośmio- czy też dziewięciolatek razem ze swoim ojcem Wacławem jeździł do młyna do Niedrzwicy. Szczególnie wspominał wyprawę saniami do młyna w mroźną, wigilijną noc, aby zmielić mąkę. Młynarz, wiedząc, że hitlerowcy świętują uroczyście wigilię Bożego Narodzenia, potajemnie mielił mąkę potrzebującym mieszkańcom, dzięki temu mogli zapewnić swoim rodzinom chleb.
Czas wojny i tuż po wyzwoleniu był trudny dla młynarza. Stracił w 1944 r. żonę Leokadię oraz ukochanego syna Bronisława. Kilkakrotnie też był okradany, ukradziono m.in. pasy transmisyjne tak potrzebne w pracy młyna.
W 1946 roku Jan Grodzki poślubia Janinę Krystynę Kawałę. Z nowego związku w przeciągu kilku lat przychodzą na świat dzieci: Emilia, Alina i Tomasz.
Po wojnie współpraca panów Grodzkiego i Chodorowskiego trwała do 1956 roku. W grudniu 1948 roku określony został nowy właściciel działki – Jan Judziński. Oszacowana została wówczas wartość młyna na 1.500.000 zł.
Czasy były coraz trudniejsze. Okres stalinizmu dążył do całkowitego zniszczenia zakładów przemysłowych pozostających w prywatnych rękach. Nawet tak małych, jak młyn Grodzkiego.
23 maja 1956 roku młyn został przejęty pod przymusowy zarząd państwowy i stał się własnością państwa, a już 5 czerwca wprowadzono zarządcę państwowego reprezentowanego przez ob. Grzybka Stanisława, kierownika Młyna Nr 44 Rejonowego Przedsiębiorstwa Młynów Gospodarczych w Lublinie. Z protokołu z przebiegu czynności wynika, iż majątek młyna został oszacowany na 93.400 zł. Z przeprowadzanymi czynnościami nie zgadzali się współwłaściciele, w związku z czym nie podpisali żadnych dokumentów potwierdzających przejęcie własności. Jan Grodzki składał odwołania i skargi do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Lublinie, do Wojewódzkiego Zarządu Młynów Gospodarczych o nieprawne przejęcie młyna, które były oddalane i dalsze składanie zażaleń uznano za niewskazane (pismo z dn. 8.01.1957 r.).
Wydział Rolnictwa i Leśnictwa Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Bełżycach 30 grudnia 1971 roku przekazuje „na własność i nieodpłatnie obiekt młyna gospodarczego położonego na działce o pow. 0,1262 ha wraz ze wszystkimi składnikami majątkowymi zgodnie z załączonym do wniosku wykazem na rzecz Państwowego Związku Gminnych Spółdzielni »Samopomoc Chłopska« w Lublinie”.*
Jan Grodzki jeszcze przez kilka lat pracował w młynie. Młynarstwo było jego pasją i to potrafił robić najlepiej. Zmieniali się potem młynarze, były lata przestojów, prowadzenie młyna przestało się opłacać w czasach, gdy w marketach można kupić każdy rodzaj mąki i kasz. Ostatnie lata niszczał powoli i zaistniało ryzyko, że całkowicie popadnie w ruinę i w końcu zniknie z niedrzwickiego krajobrazu. Znaleźli się jednak ludzie, którzy postanowili chronić tak ważną część Niedrzwicy, by stała się ostoją pamięci o czasach dawnych, o przemijających ludziach, zwyczajach i rzemiosłach. Tak więc stary młyn Grodzkiego ożyje, gdy w jego murach powstanie Muzeum Młynarstwa i Rzemiosł Wiejskich.
Bożena Kamińska, wnuczka Jana Grodzkiego
*- cytaty z oryginalnych dokumentów
**- zachowana oryginalna pisownia
Bibliografia:
- / Janina Głąbowa, Dzieje i losy ludzi wsi Niedrzwica Kościelna w okresie międzywojennym
- / oryginalne dokumenty dotyczące młyna Grodzkiego ze zbiorów Bożeny Kamińskiej
Maj 2018 r. ściana się rozsypała
Tak wyglądało pomieszczenie przy maszynowni
2023 r. pomieszczenie przy maszynowni